Zaczynamy
Zastanawiałam się od czego zacząć, żeby zainteresować czytelnika i miękko wprowadzić go w nie zawsze łatwą tematykę dotyczącą mojej dziedziny = mojej pasji = zarządzania. Hmm…
Pierwsza myśl – może zacząć od przytoczenia definicji? Przeczytalibyście, że zarządzanie jest nauką interdyscyplinarną… i tak dalej, i tak dalej… Tylko wtedy zaczynałoby się jak kolejny podręcznik. A podręczników zazwyczaj nie czyta się z przyjemnością, a już na pewno nie do porannej kawy.
Z założenia jest to miejsce dla początkujących i średnio-zaawansowanych. Gdzie staram się oswoić obcobrzmiące nazwy, serwując je w bardziej przystępny sposób. A więc…
Czym jest zarządzanie?
…„ Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało…”Konstanty Ildefons Gałczyński “Dlaczego ogórek nie śpiewa?”
Dobrze, więc zacznijmy tak: zarządzanie to taki koktajl wielonaukowy, składający się po trochu z ekonomii, matematyki, statystyki, psychologii, socjologii. Jest i „twardo” i „miękko” – trochę ściśle, a trochę humanistycznie.
Czasem liczymy, a czasem obserwujemy i działamy na podstawie odczuć. I to wszystko zgrabnie łączymy w całość. A wszystko po to, aby osiągnąć założony cel.
Magia, prawda?
Zarządzanie ma wiele odmian.
Zarządzanie produkcją, finansami, ryzykiem, zasobami ludzkimi, procesami, kadrami, projektami i mnóstwo, mnóstwo innych.
Jak tak czasem się rozejrzeć, to wszyscy wszystkim zarządzają.
Niektórzy twierdzą, że ludźmi także. Ja osobiście jestem zwolenniczką starej doktryny, która mówi, że: „zarządza się czymś, a kieruje kimś”. Dlatego w moich artykułach ludźmi będziemy kierować.
Czym “to” się je?
Najlepiej „łyżeczką” :), czyli małymi porcjami, by przypadkiem nie pochorować się z „przejedzenia”, czytaj – z nadmiaru wiedzy. Bo tej jest dużo. Doba ma tylko 24 godziny, a nasz umysł ograniczone możliwości jednorazowego przyswajania informacji. Zresztą , nie wszystko jest potrzebne w danym momencie. Stąd też mój pomysł, aby stworzyć miejsce, gdzie w przystępny sposób można przyjrzeć się tej „wiedzy tajemnej”.
Mam nadzieję, że uda mi się przekonać nieprzekonanych do tej pięknej nauki i pokazać, że “nie taki diabeł straszny, jak go malują“.